Są takie sprawy i problemy, które trzeba przeczekać. Bywają bardziej lub mniej poważne kryzysy nie do ogarnięcia - ani rozumem, ani uczuciami. Takie sytuacje, których nie da się przepracować, bo zwyczajnie są "bez wyjścia", choć to trudne, trzeba zostawić, porzucić, na jakiś czas, a potem, kiedy emocje opadną, wrócić do nich i spojrzeć na nie z dystansu, z odrobinę większym, z racji minionych dni, miesięcy, czy nawet lat, doświadczeniem. I nie można się bać tego czekania. Każdy ból kiedyś zelżeje, jest szansa, że nawet minie, a z czasem okaże się niewiele znaczącym epizodem.
I ani trochę nie mówię tu o tym, że mam kryzys dotyczący prowadzenia bloga i bycia weganką w ogóle.
Czekam aż kryzysy miną, jedząc pieczone pomidory z czosnkiem i ziołami.
Składniki na 2 porcje:
4 pomidory
8 ząbków czosnku
4 liście laurowe
sól
pieprz,
bazylia i oregano
Pomidory pokrój na ćwiartki i ułóż w naczyniu żaroodpornym. Między pomidory powciskaj obrane ząbki czosnku i liście laurowe. Całą potrawę delikatnie posyp solą, pieprzem i ziołami, wstaw do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piecz przez 35-40 minut.